czyli o tym, jak bez profesjonalnej ekipy i wielkich funduszy dobry film można zrobić. Historia jak z telenoweli tamtych stron, ale posiadającą w sobie magiczną głębię ciepła zmagań rezygnacji z nadzieją. Nic szczególnego, a jednak projekcja "Bombon" ładuje pozytywną energią znacznie lepiej niż nawet 1000 odcinków łzawej opery mydlanej z happyendem. Una pelicula por humanidados:)))